Na tych obrazach przedstawiony jest początek i koniec nieszczęśliwej bitwy pod Lignicą, stoczonej w dniu 11 Kwietnia 1241, o której jedynie z powodu śmierci książęcia Henryka krótką znajdujemy wzmiankę w legendzie. Obrazy te rozpatrywać będę razem, gdyż oba mniej więcej te same przedstawiają figury, i każdy z nich jest niejako uzupełnieniem drugiego.
Widzimy na nich z jednej strony zastępy Tatarskie, z drugiej wojsko Chrześcijańskie pod dowództwem Szlązkiego książęcia.
Co do Tatarów: ubiór niektórych zbliża się do ubioru Tatara na pomniku książęcia Henryka Pobożnego znajdującym się w dzisiejszym kościele Śgo Wincentego w Wrocławiu. Podobnie spiczasta z brzegiem wywiniętym czapka, podobna dosyć opięta pasem w połowie ciała przewiązana suknia, podobnie opięte spodnie i spiczasto zakończone obuwie, zresztą konie małe z długą na obie strony szyi spadającą grzywą jedynie w siodło i uzdy ubrane, a w ręku jeźdźców łuki i strzały, wszystko to dobrze maluje owych niegdyś step Azyatyckich mieszkańców. Wielu atoli Tatarów ma na szyjach kolczą zbroją a na głowie, spiczasty hełm żelazny. Czy wzór co do tego czerpał malarz z natury, czy też go swoją tylko wyobraźnią zastąpił, na to odpowiedzieć nie umiem. W kronice Węgierskiej TUROCZA drukowanej w r. 1483, mamy wyobrażony cały pochód Tatarów, ale w ich ubraniu wcale tam nie widać żelaza. Oprócz strzał i łuków, widzimy jeszcze na 5ym obrazie w ręku wojowników Tatarskich krótkie do rzucania służące oszczepy, a na 6ym krótkie a proste miecze z księżycową w rękojeści ławką. Tatar w tymże obrazie zamierzający się na książęcia Hentyka trzyma w ręku coś nakształt maczugi. Byłby to rodzaj broni, która się nie inaczej, jak drogą zdobyczy w ręce Tatarskie dostać mogła.
Na obu obrazach przewodniczy Tatarom na długim drzewcu osadzona chorągiew z wyobrażeniem brodatej ukoronowanej głowy.
Wyobrażenie to stanowi wielce ciekawy do ówczesnych kronik komentarz. Wspominają one o jakiejś potwornej brodatej głowie, smrodliwe dymy wyziewającej, którą Tatarzy wywiesili pod Lignicą w chwili niepomyślnego dla siebie obrotu bitwy. Malarz całkiem inaczej znak ten zrozumiał. Głowa jego brodata wprawdzie, ale zupełnie foremna nie przedstawia nic rażącego, a pokryta jest koroną zupełnie Europejską. Takiej głowy Tatarzy na swej chorągwi mieć nie mogli; taką mogli tylko zdobyć w jakiejś poprzedniej bitwie np. w Węgrzech, jeśli jej sam rysownik w swojej wyobraźni nie utworzył, chcąc przez to wyrazić zamierzoną przez nich zachodniej cywilizacyi zagładę.
Wojsko Chrześcijańskie składa się z jezdnych rycerzy i pieszych pachołków. Jezdni z małym wyjątkiem siedzą na koniach całkowicie kapami pokrytych, na głowie mają różnokształtne i w rozmaity sposób na szczycie przyozdabiane hełmy, z powiewającemi z boku labrami, a na ręku herbowe tarcze. Widzimy pomiędzy nimi naprzód Szlązkiego książęcia Henryka. Poznać go można po tak zwanym Szlązkim to jest wizytą zamkniętym i w grzebień z pawich piór przystrojonym hełmie. Na jego ręku tarcza z Szlązkim orłem, pół podobnego orła na grzebieniu hełmowym. Na zbroi ma długą do kolan ciemnoniebieską czerwono podszytą tunikę, i podobneż herbowe labry, choć mniej właściwie w zielony kolor wpadające.
Na 5ym obrazie obok książęcia jedzie w hełmie odsłonionym i czerwonej tunice chorąży z wielkim książęcym proporcem a do koła Szlązkie rycerstwo. Na jego tarczach według objaśnień Dra STENZLA panu WOLFSKRONOWI dostarczonych i w dziele tego ostatniego przywiedzionych, widzimy herby rodzin Szlązkich: Reinbaben (czarny jeleń w polu złotem), Weichsner (koło młyńskie z płynącą na nie wodą), Pogonel (Pogarell) trzywieżowa brama w polu srebrnem), Buzwoy może Bożywój (orła głowa w koronie nad szachownicą w polu niebieskiem), Radeck może Radecki (ryba w polu złotem czyli Glaubicz), Kleidewitz (jelenia głowa w polu czerwonym). Z właściwie polskich herbów widzimy tu jedynie Rogale, którą P. STENZEL przyznaje rodzinie Zamborów Czammerami (Tscham-mer) później zwanych. Oprócz powyższych herbów widać na szóstym obrazie czerwoną tarczę z białym krzyżem, oznaczającą Maltańskiego kawalera, i gniade źrebię w polu srebrnem, którego znaczenia nie wyjaśniają znane P. STENZLOWI Szlązkie heraldyczne dzieła.
Na przodzie przed jezdnymi postępuje Krzyżacka piechota. Za rycerzami zaś jakby pospolite ruszenie polskiej ludności z odkrytemi podstrzyźonemi głowami, uzbrojone w berdysze, piki, miecze i różnego rodzaju maczugi. Jezdni (o ile ich broń widać) walczą długiemi kopijami. W ręku tylko rycerza Kleidewitz spostrzegamy krótką sękatą maczugę.
W ten sposób stoją naprzeciw siebie nieprzyjacielskie wojska. Obraz 5ty przedstawia początek bitwy. Rozpoczynają onę Tatarzy, wypuszczając liczne strzały i rzucając oszczepy. Jeden oszczep przelatuje nad głowami Szlązkiego wojska, drugi uderza w tarczę Krzyżackiego knechta ale jej nie przebija; walka idzie pomyślnie dla Chrześcijan; po stronie Tatarskiej widzimy już dwóch zabitych, dwaj drudzy padają przeszyci kopijami Reinbabena i Zambora, pole ze strony Chrześcijan całkiem od trupów wolne.
Na 6tym obrazie zmienia się postać rzeczy. Przedstawia on trzy oddzielne sceny osobnego objaśnienia wymagające. W jednej najgłówniejszej, bo zajmuje prawie cały obraz z wyjątkiem górnej części prawego (licząc heraldycznie) narożnika, widać już Tatarów przełamujących szeregi Chrześcijańskie. Pada mieczem przez Taiara przebity Henryk, Reinbabenowi inny Tatar podobnież mieczem głowę przebija; trzeci również mieczem przeszywa na wskroś Maltańskiego rycerza, upada także wraz z koniem jeden z rycerzy, który już tarczę herbową postradał, chwieje się mocno przez Tatara naciśnięty rycerz z gniadem źrebięciem; sam tylko Zambor pozostaje nietknięty. Mnóstwo ludności Polskiej leży już trupem na ziemi, jeden z głową przebitą na wskroś oszczepem; giną jeszcze ze strony Tatarów pojedynczy wojownicy, ale widoczne już po ich stronie zwycięztwo.
W drugiej scenie w prawym narożniku obrazu leży książę Henryk z głową odciętą własnym mieczem, który Tatar już chowa do pochwy. W górze nad wojskiem Tatarskiem anioł unosi do nieba duszę zabitego księżęcia, a za Tatarem miecz książęcy do pochwy kładącym szatan do piekielnego worka dusze Tatarskie zabiera.
W trzeciej scenie u góry nad wojskiem Chrześcijan widzimy niesionych do nieba przez dwóch aniołów tak książęcia Henryka jak i towarzyszów broni, którzy z nim poginęli.
Tak wyobraził sobie nasz rysownik ową pamiętną w dziejach Szląz-kich i całej Polski bitwę. Jeśli w jej narysowaniu nie był dosyć szczęśliwym, bogactwa wyobraźni i pewnej w pomyśle konsekwencyi odmówić mu nie można. Gdyby nie widoczna między mieczami Tatarów a Chrześcijan różnica w rękojeściach, możnaby mniemać, że sobie wyobrażał pogan walczących w końcu bitwy bronią na Chrześcijanach zdobytą. — W każdym razie myśl taka zdaje się w jego obrazach przebijać. Ucięcie głowy Henrykowi własnym jego mieczem jest oczywiste, a i maczuga w ręku Tatara nie jest także wschodnim orężem.
W takiem pojmowaniu myśli rysownika, ani prostość mieczów Tatarskich, ani Europejskie niektórych pogan uzbrojenie nie byłoby błędem. Że zaś jest ona bardzo prawdopodobną, to się jeszcze dobitniej okaże przy rozbiorze następnego obrazu.
Więcej możnaby zarzucić rysownikowi, że w herbowym przedstawieniu rycerzy obok ksiąźęcia Henryka walczących, nie poszedł za śladem kronik. Wspominają one jako czynnych w bitwie pod Lignicą uczestników pomiędzy innymi: Mieczysława księcia Opolskiego, mistrza Krzyżackiego Poppona, Sulisława wojewodzica czy też brata wojewody Krakowskiego, Klemensa kasztelana Głogowskiego, Konrada Konradowicza, Jana Iwanowicza i Rościsława podkomorzego książęcego. Żadnego z tych rycerzy nie przedstawił rysownik na swych obrazach, ale umieścił tylko rodziny Szlązkie zapewne sobie spółczesne, dla których szczególniejsze może miał obowiązki. Tak przynajmniej sądzić należy z heraldycznej ścisłości wyobrażonych tamże herbów.
W narysowaniu tych obrazów w Hornigowskim rękopisie, rysownik mniej się nierównie wysilał na wyrozumowany ich układ. Oba też jego ustępy bitwy na Dobrem Polu w głównych swych częściach są tylko konwencyjonalnem że tak powiem tego rodzaju starć przedstawieniem. W ubiorze; zbrojach, osiodłaniu koni bardzo mała zachodzi w nich różnica między wojskami obu stron walczących. Berdysze helabardy i maczugi, broń czysto zachodnią dał w ręce Tatarom; w herby na tarczach rycerzy Chrześcijańskich mało się wdawał, i oprócz samego książęcia Henryka, jednego tylko z otaczających go rycerzy z herbową tarczą wyobraził. Jedne tylko wyższość w układzie mają jego obrazy nad Ostrowskiemi, to jest, że ową czarodziejską głowę na chorągwi Tatarskiej zgodniej z opowiadaniem kronik sobie wystawił. Głowa ta jest u niego całkiem czarną, ma rysy murzyńskie a na obrazie 6ym z otwartych jej ust rodzaj dymu wychodzi. Podobnie narysował oba te obrazy malarz Bernardyńskiego tryptyku w Wrocławiu, ale na chorągwi Tatarskiej umieścił rodzaj dzwonu, czy też jakiegoś naczynia, które trudno zrozumieć. Być może, że to przy odnawianiu obrazu nastąpiło przez niezrozumienie dawniejszego narysu. Toż samo odnosi się i do następnego obrazu, który zresztą z Hornigowskim zupełnie się zgadza.
W drukowanej legendzie Baumgartena znajduje się tylko 6ty obraz co do uzbrojenia obustronnych rycerzy do Hornigowskiego zbliżony. Wyobrażony na nim Tatar własnym mieczem głowę poległemu Henrykowi ucina. Litera W zamieszczona na tarczy jednego z Chrześcijańskich rycerzy oznacza miasto Wrocław. Jest on w tym druku na 43em miejscu z kolei.