Nie zupełnie się tu zastosował rysownik do słów legendy, dla tego pierwszą część obrazu należy uważać raczej za allegoryczną jak rzeczywistą.
Legenda powiada, że Śta Jadwiga osadzonych w więzieniu osobiście odwiedzać nie mogła, co zresztą było dosyć naturalną rzeczą, ale że im przez swoich posłańców rozmaitym sposobem więzienie znośniejszemi czyniła, a między innemi zaopatrywała ich w bieliznę i światło, idąc za radą Ewangelii: „byłem więźniem a przyszliście do mnie."
Tutaj widzimy Śtą Jadwigę osobiście odwiedzającą więźniów. W prawem ręku trzyma ona dwie świece, w lewem bułkę lub jaja.
Bardzo ciekawem jest dla archeologa przedstawienie na tym obrazie więziennej kary. Dwaj więźniowie w jedne jakby dyby zakuci, nogi ich osadzone w stosownych w drzewie wycięciach, przyciśnięte są grubą i ciężką belką na silny wrzecąg i kłodkę zamkniętą, a oprócz tego każdy z nich na grubym łańcuchu za szyję do ściany przykuty.
W drugiej części obrazu widzimy Śtą Jadwigę wstawiającą się przed małżonkiem za więźniami. Książę zdaje się przychylać do jej prośby, bo jej rękę podaje. Za księżną idą dwie naślednice, za książęciem dwóch nie szczególnego oblicza dworzan, może więziennych strażników.
Obie powyższe sceny w rękopisie Hornigowskim w podobnym przedstawione są układzie. Księżna tylko obok świec wyraźnie bułkę chleba więźniom podaje, w spotkaniu z małżonkiem nie ma swoich przydwornych niewiast; odmienny także ubiór samego książęcia i jego dworzan, pomiędzy którymi widzimy znowu w futra ubranego ochmistrza. Na tryptyku Bernardyńskim księżna ma przy sobie dwie służebne.
Przedstawienie w wydaniu Baumgartena w tem jest jeszcze odmienne, że jeden z więźniów oprócz zwykłego obuwia, ma jeszcze osobny łańcuch na lewej nodze i za księciem widać tylko czapkę jednego z dworzan.